czwartek, 3 kwietnia 2014

Muszę, bo się uduszę



Kiedy zobaczyłam kaboszon Caer w pracy Jadwigi Radłowskiej w inspiracjach Bead Beeauty, to wiedziałam, że muszę go zrobić. Trochę to trwało, bo nie było kaboszonu, później nie miałam czarnych koralików, a jeszcze później nie wiedziałam jak się za to zabrać. Ale któregoś wieczoru się zawzięłam i jest. Oczywiście nie poszło łatwo, kilka razy prute i zaczynane od nowa, jednym słowem nie poddałam się. Nie jest tak ładny jak autorki, ale jest "mój ci on" .





 Dziękuję,  że zaglądacie tutaj :) . Pozdrawiam.

6 komentarzy:

  1. Niezmiennie podziwiam za zdolności. Ciekawa praca. Nigdzie nie widziałam takiego naszyjnika.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje bardzo. Cieszę się, że praca się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo udany wisior !!!! Ja również , jak zobaczyłam oryginał , to musiałam taką mieć !!! Pozdrawiam serdecznie !!!!

    OdpowiedzUsuń